Forum Vanilla Sky Strona Główna
Home - FAQ - Szukaj - Użytkownicy - Grupy - Galerie - Rejestracja - Profil - Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości - Zaloguj
Analiza Głosu Anette

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Vanilla Sky Strona Główna -> Wywiady, artykuły
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MacFly
Wiedźma



Dołączył: 30 Sie 2005
Posty: 4560
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Niemalże Wymarłe Miasto
Płeć: kobieta

PostWysłany: Śro 7:41, 13 Sie 2008    Temat postu: Analiza Głosu Anette

[Umieszczam tutaj ten tekst z portalu grono.net (za zgodą autorki) gdyż niektórzy z Was chcieli go przeczytać, a nie mają tam konta]

autor: Aney
opublikowano: grono.net


Analiza głosu Anette Olzon

Przesłaniem mojego posta z racji sesji, a raczej tego, że zamiast się uczyć, wolę słuchać muzyki, będzie tylko i wyłącznie wokal Anette. Myślę, że nie ma potrzeby przedstawiania całej historii itp., jest ona w końcu znana chyba nam wszystkim

I.
Zacznę od Alyson Avenue

Zdaję sobie sprawę z faktu, że nie wszyscy słyszeli/pamiętają utwory Alyson Avenue. Na forum był kiedyś link, z którego można było pobrać płytkę (wrzuciła go chyba jeszcze Medea).
Nie ma sensu omawiać tych utworów po kolei, chciałabym tylko nakreślić sprawę kondycji głosu Anety z czasów płytki Omega [2004r.], bo być może nasuną się jakieś ciekawe wnioski.

Alyson Avenue – Omega:
Anette ma już tutaj opanowaną technikę, słychać, że jest zamieszana w śpiewanie od dawna Głos jest wyćwiczony, stosunkowo mocny [słaby, cichy i "niechcąco leciutki" głos to oznaka wielu błędów, a przede wszystkim braku techniki lub nieumiejętnego korzystania z niej], raczej dobrze postawiony – oznacza to, że proces podstawowej nauki śpiewania został już zakończony, a głos dawno odnalazł się w tym, co robi. Wibrato jest tutaj jednak słabsze i węższe niż będzie kiedyś w DPP. Jest to oczywiście raczej naturalnym procesem jego budowania, ale zastanawiam się, czy proces ten nie przebiegał u Anette wolniej, niż u innych (dobrych) wokalistek, które znamy. Olzon zdecydowanie śpiewa w środku swojej skali, czyli w obrębie dźwięków, które najłatwiej jest jej wydobywać i z którymi nie ma problemów. No cóż, śpiewanie w środku skali to cecha muzyki, która nie wymaga szczególnych popisów wokalnych..., czasem także osób, które nie mają ambicji pokazać czegoś więcej (jasne, że nie wszyscy muszą taką ambicję mieć, ale cenieni wokaliści to w końcu dobrze rozwinięci wokaliści). Automatycznie Aneta nie ma zatem dużych problemów z wyciąganiem dźwięków – tutaj jest jej najwygodniej, aczkolwiek nie prezentuje wielkiego poziomu. Szczerze mówiąc na całej płytce nie ma zbyt ambitnych wokalnych wyczynów. Na dodatek widzimy coś, co będzie przewijać się kiedyś w Nightwishu, z tym, że tutaj mamy to studyjnie: chodzi mi o podnoszenie głosu w miejscu śpiewania wysokich dźwięków.

Anette krzyczy w momentach, w których jej głos nie wyrabia na normalnej, naturalnej głośności dźwięku. Dzięki takiemu zabiegowi ma nadzieję zmobilizować swoje ciało i wyciągnąć coś na siłę – niestety, jest to, hm, niepoprawne. M. in. dlatego, że jest to na siłę [jedne z głównych zasad śpiewu – a) nie rób nic na siłę; b) jeśli coś cię boli, robisz to źle]. I w niektórych wykonaniach ten krzyk faktycznie aż boli. Zauważcie, że im wyżej śpiewa Anette, tym głośniej i desperacko krzyczy. Dzięki temu łatwo można ją ucapić i określić, gdzie kończy jej się skala [coś jak poziom piszczenia Sharon z Wihin Temptation]. Jest jeszcze jedna sprawa, wytłumaczenie problemów z głosem i anulowania niektórych koncertów: niewłaściwy śpiew [dlatego tak ważna jest dobra technika] prowadzi po jakimś czasie do mniejszego lub większego uszkodzenia głosu. Nie zawsze musi być to jakaś choroba w stylu guzków głosowych, wyraźnie jednak daje się odczuć, że głos jest zmęczony, z czasem staje się wyblakły – nijaki, jakby przetarty. Łatwiej się męczy, infekcje szybciej się go chwytają, nie chce odpowiednio współpracować. Prawda moim zdaniem jest taka: oczywiście, że ludzki głos jest ograniczony, ale wierzę, że Aneta mogłaby wyciągnąć kilka dźwięków w górę jeszcze bez krzyku. Niestety, nie może tego zrobić, bo...
Śpiew jest aktywnością, w której bardzo dużo zależy od nas samych. Każdy rozporządza swoim głosem i wielka część tego, jak śpiewa (prócz predyspozycji itp.) zależy od niego. Chodzi mi o to, że najwięcej pracy musimy włożyć w siebie my sami. Nauczyciel pokieruje nas, pokaże drogę, powie, jakie błędy robimy i jak to naprawić, ale ich naprawienie zależy od naszego skupienia, chęci, praktyki itd. Jeżeli źle interpretuje się to, czego ktoś nas uczy i nie zrobi wiele, by to naprawić, lub jeżeli nie przywiązuje się uwagi do uważnego śpiewania, wynikają błędy. Błędy takie można oczywiście likwidować, ale tego trzeba chcieć i oczywiście nieraz ciężko pracować. Niedouczenie, przypadek lub niechęć do pracy sprawia, że błąd utrwala się i staje się naturalną reakcją organizmu. Im mniej skupiamy się na nim, tym mocniej ten błąd siedzi w środku i zaczyna podporządkowywać sobie technikę i organizm do reagowania za każdym razem tak samo.

Jeśli niechcący, z obawy przed pracą lub też z jakiegoś innego powodu Anette niedouczyła się kilku technicznych rzeczy – lub najpierw wykonywała je dobrze, ale ciało zapanowało nad jej właściwymi reakcjami – nie zauważa lub nie chce jej się pracować nad głosem i jego błędami (a te zdarzają się prawie wszystkim wokalistom), wtłacza się w schemat niepoprawnego używania aparatu głosowego, przyzwyczaja się do niego... i w ten sposób obcuje z błędami na co dzień.

Jeśli o mnie chodzi, myślę, że niedouczenie z powodu nauczyciela nie ma tu wiele do rzeczy – w końcu i na trasie i przez całe życie Anette miała wielu nauczycieli wokalnych, którzy wałkowali to samo po ileś tam razy, także problem może tkwić w czymś innym (i tutaj już tylko spekulacje pozostają, więc się w nie nie wgłębiam ).

Ustalmy jedno – krzyk w rocku/metalu jest świetny i osobiście strasznie mnie pociąga, ale wykonywanie go dobrze i bezpiecznie odbywa się za pomocą innej techniki, a nie przekształcenia techniki "klasycznego", normalnego śpiewu w takie coś. Nie przyczepiam się do tego, że Anette krzyczy, tylko do tego, że robi to niepoprawnie – i robiąc to, szkodzi samej sobie jak i słuchaczom.

To, że Anette krzyczała na Omedze świadczy o fakcie, że zawsze miała z tym problem, ale przez te kilka lat różnicy nauczyła się na tyle operować głosem, by przy śpiewaniu studyjnym, które musi być oczywiście dopięte na ostatni guzik, być w stanie poradzić sobie bez krzyku – niestety, tylko o kilka nut lepiej. Obecnie nuty, od których zaczyna tak śpiewać, są wyższe niż w czasach Alyson Avenue, co świadczy o pewnym rozwoju jej głosu. Nie jest to może jakiś wielki wyczyn, ale dobrze wiedzieć, że na DPP Olzon śpiewa lepiej niż w czasach AA.

Inne uwagi na temat Omegi: mamy tutaj do czynienia z nierównym śpiewaniem frazy, np. wyższe dźwięki śpiewane są głośniej lub ciszej niż reszta – a zawsze wtedy, gdy nie jest to zabieg celowy, nie powinno tak być, bo wszystkie zaśpiewane winny być na tej samej głośności. To, co robi Aneta, jest kolejnym dowodem na problem z wysokimi dźwiękami. I nie tylko, ponieważ w niskich robi to samo. Głos ścisza się, bywa zabrudzony powietrzem i traci dźwięczność. Oznacza to nic innego jak ograniczoną skalę, poszerzaną w bólach, nieraz na siłę i okrężnymi środkami [krzyk].
Jest to kolejny problem, który ujawni się później, zwłaszcza podczas wykonań live.

Chórki – chórki bardzo często zakrywają niedokładności głosu. Tutaj chórków mamy dużo, większość pełni oczywiście rolę ozdoby, ale zdarzają się takie, które – dziwnym trafem – używane są akurat wtedy, gdy Aneta śpiewa wysoko [Perfect Love] lub nisko [chociażby w Do You Ever Miss My Passion].

Wiemy, że Aneta śpiewa co najmniej od 13 roku życia, zatem dwadzieścia kilka lat. To naprawdę dużo. Uczyła się długo i starannie, zatem technikę opanowała dawno, dawno temu i ma już ją we krwi – teoretycznie powinna ona towarzyszyć jej zawsze. Omega pochodzi z 2004r., zatem Anette miała wtedy 33 lata. Jeśli mam być szczera, jeśli wziąć jej możliwości głosowe z wtedy oraz prześpiewane lata doświadczenia, była wokalistką przeciętną. Myślę, że to słowo najlepiej oddaje jej głos. Nie śpiewała źle – o nie, ale głos nie wyróżniał się spośród innych pod względem umiejętności. Tym, czym się wyróżniał jest jednak charakterystyczna barwa i całkiem ładna dźwięczność. A więc – świetnie nie jest, źle tym bardziej

Tyle Alyson Avenue.


Podsumowując ogół związany ze śpiewaniem, zauważam, że na dobrze wykonany proces składa się bardzo dużo czynników. Podstawą jest posiadanie czystego głosu, poczucie rytmu i ogólna muzykalność. To pierwszy, raczej rozpowszechniony wśród ludzi składnik głosowego sukcesu. Drugim jest nic innego jak wyuczenie się techniki, czyli ogółu wiedzy, która [prawie zawsze] niezbędna jest wokaliście do dobrego i długoletniego śpiewania. Jest to m.in. nauka odpowiedniego ułożenia ciała, aparatu mowy/śpiewu (tutaj jest masa rzeczy), kolejnych technik itd. itd. Kolejną sprawą są predyspozycje do wykonywania takiej a nie innej czynności – inaczej możliwości danej osoby są ograniczone lub musi ona dochodzić do nich dłużej niż reszta, męcząc siebie i po trosze swój głos, na dodatek zazwyczaj nie osiągając w końcowej fazie specjalnych wyników. Zaawansowane są przymioty w stylu szerokiej skali, kompatybilności z całym swoim ciałem (nie tylko strunami głosowymi i aparatem mowy) i naprawdę dobrym kontaktem ze swoim głosem.


Ostatnio zmieniony przez MacFly dnia Śro 21:13, 10 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
MacFly
Wiedźma



Dołączył: 30 Sie 2005
Posty: 4560
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Niemalże Wymarłe Miasto
Płeć: kobieta

PostWysłany: Śro 7:41, 13 Sie 2008    Temat postu:

II.
Nightwish – Dark Passion Play – płyta

Szkoda, że obecnie praca w studio to bardzo dużo techniki. Posłużę się cytatem:

Cytat:
Ostatnio jeden z realizatorów mówił mi w studio, że każdego przepuszczają przez narzędzia typu Melodyne. Obecna produkcja muzyczna wymaga maksymalnej czystości...


Tutaj naprawdę wiele rzeczy da się naprawić. Osobiście nie posądzam majstrów od Nightwisha o jakieś wielkie zmiany. Dużo rzeczy jest już niestety normą. No i studyjny śpiew rządzi się swoimi prawami. Wokalista jest skupiony tylko i wyłącznie na tym, wszystkie warunki dostosowane są do tego, by robił to jak najlepiej, dostępne są mu najlepsze narzędzia. To samo śpiewa się wielokrotnie, wybiera z tego najlepsze wersje itd. Oczywiście, nie czarujmy się – bez obróbki się nie obchodzi. No ale cóż


DPP:

Płytę omawiam tylko wedle tego, co słyszę na płycie, w oderwaniu od całej reszty.


The Poet and The Pendulum:
Chłopak rządzi; ]
Aneta też – przykładem odpowiedniej emisji głosu. Niskie dźwięki są ładnie zaśpiewane. Anette od razu pokazuje nam, na co stać ją pod względem dobrej techniki. Nie ma tu już denerwującej niektórych dykcji Tarji – Olzon nie zawsze ma doskonały akcent, ale całość i tak brzmi imho lepiej Moment "meadows of heaven" to trochę taka niepozytywna zaskoczka, tekst nie jest do końca dopasowany do linii melodycznej – jest to małe zaniedbanie, ale większości osób zapewne o palpitacje nie przyprawia, łącznie ze mną . W TP&TP Anette nie wykazuje się jakoś specjalnie. Śpiewa w bezpiecznych miejscach jej skali. Od "on the shore" jej głos brzmi bardzo klimatycznie i ładnie komponuje się z wokalem chłopca. W przejściu "altar" Anette wykonuje pierwsze kroki w kierunku kierowania swoją barwą. Muszę przyznać, że jej głos świetnie pasuje do wokalu Marco [i growlującego Tuomasa w refrenie ]. Co więcej, barwa i intonacja głosu jest dobrze dobrana. "Mother & Father" jest pięknym popisem głosu wokalistki. Delikatna barwa, bardzo pasująca do klimatu i dużo bardzo dobrej techniki. Mocne, bardzo równe i rytmicznie rozkładające się wibrato, w miarę długo ciągnięty dźwięk. Dużym plusem jest przełamanie delikatnego śpiewu na rzecz wzmocnienia – również tutaj Anette czuje się dobrze. Wzmocnienie jest najlepszym wyjściem w sytuacji "M&F" – jeśli to pomysł Anety, należą się jej brawa, bo bez tego zdecydowanie byłoby nudniej, a zabieg stylistyczny ciekawy.

Co do wibrata – jest to umiejętność, która, by wykonana została dobrze, wymaga posiadania dobrej techniki i często tzw. ustawionego już głosu. Po anecim wibracie słychać od razu lata praktyki.

Bye bye beatiful:
Bardzo ładna barwa, śliczny, dźwięczny głos, chociaż środek skali. Dziwne "they used to love", zajeżdża mi trochę zapchaniem się. Przemycono piękne "s" w "blink your eyes just once", takie rzeczy dodają smaczku wokalowi "Earth" – podoba mi się sposób, w jaki to zaśpiewała. Dziwne, że na wideo szept jest w wykonaniu Anette, gdyż ja ewidentnie słyszałam tu zawsze Marco xD Osobiście uważam ten szept za wydawany bardzo na siłę, przy zbyt dużej ilości wypychanego powietrza.
Ogólnie – ładna barwa, żadnych dodatkowych rewelacji. Piosenka prościutka do zaśpiewania.
Amaranth:
"Little he can..." – ładnie, mamy tutaj też fajny "zaciorek" w górę Refren wypada super, ale dużo w tym zasługi wielogłosowości. Na górach słyszymy oczywiście krzyk, na szczęście przykryty resztą, a nawet się z nią zgrywający i tym razem tworzący klimat. "Untouched" – ok, wprowadza coś nowego. Dobrze, że Aneta umie wytwarzać chrypkę, jak widać, takie umiejętności czasem się przydają
Najwyższy dźwięk w Amarancie i "daybreak" są na siłę wyciągnięte, na siłę wyciśnięte, wykrzyczane chyba cudem podczas piętnastej próby z rzędu. Koniec dźwięku aż boli, widzę w wyobraźni grymas na jej twarzy i to, jak mocno garbi się przy końcu i jak mocno ściska przeponę, by to z siebie wydać. W "daybreak" zła dykcja, niedociągnięcia – nie daje sobie już tam rady. Zdecydowanie jest to sam koniec skali Anety i zdecydowanie jest to niestety źle wykrzyczane. Po prostu porażka :/ Moment na płycie, który miał pokazywać skalę Anety, ale zamiast tego pokazuje jej ograniczenia.
Szkoda, bo to jedyne, co było tutaj trudnego.

Cadence of Her Last Brath:
Ładna barwa – jak zwykle "Cadence" krzyczane... "Blank page" rozwiązane w całkiem miły sposób, szkoda, że pod koniec głos zanika troszkę za mocno, ale jest dobrze "Sometimes a dream..." – bardzo delikatnie, dobrze, że pani wokalistka potrafi wykrzesać z siebie taką mięciutką barwę, to świadczy o zróżnicowaniu głosu. Cichutkie, ale bardzo dobre wibrato.

Master Passion Greed:


Eva:
Znowu delikatny wokal, tym razem dźwięki u góry ładnie (nie są zbyt wysokie, ale liczy się fakt). Anette odpuszcza sobie tutaj mocne śpiewanie, co objawia się tym, że łatwiej jest jej wyciągać w górę. Struny głosowe nie są tak mocno zwarte, jak zwykle [jedynie wykrzyczany jak zwykle "edenbeam" i potem "dreams the world" w tyle – standard], dzięki czemu wokal przy górze jest lżejszy od średnich dźwięków. Wydaje mi się nawet, że w niektórych momentach mamy tu do czynienia z zamaskowanym, bardzo ograniczonym falsetem ["without her name" i "Eva" zaraz potem; "mock my..."]. Nie przypuszczam, by było to celowe*, jest to raczej kolejne potwierdzenie ograniczenia skali – tam, gdzie jest już trudniej, Aneta dodaje trochę powietrza, co pozwala zaśpiewać dźwięk i... mniej się zmęczyć, bo wierzę, że byłaby w stanie te dźwięki wydać jeszcze trochę poprawniej.

*zwłaszcza, że Anette chyba nie chce używać falsetu, nie traktując go jako użytecznego środka stylistycznego [być może ze względu na jego specyfikę – "oszukiwanie" i te sprawy]. W całym DPP nie ma momentu, w którym wykorzystywałaby go świadomie.
Sahara:
Świetnie zaśpiewana piosenka! "A ballad of dark queen" – tajemnicze, piękne operowanie barwą, klimat, "as he flees the curse" podobnie – no generalnie cała zwrotka jest spox . "Wrath" – ładna maniera na końcu – początkowo wydawało mi się, że to rozdacie dźwięku przez manipulowanie strunami głosowymi, ale to zdecydowanie podciągnięcie. Czasami można przyczepić się do wibrata, ale nie bardzo, poza tym nadrabiają je inne momenty ["sand"]. Druga zwrotka nadal w świetnym stylu! "The burning beauty", "to die for" – super, super! Nie tylko dodaje klimatu ale jest też dobrze zaśpiewane. Ładnie zgrana wielogłosowość w "heaven has...". "May he" – bleh, zajechało czymś niechcianym, cieniutkie to, myszowate. Za to w tyle mamy niezły pokaz stylistyki [ee... chyba orientalnej? Czy ktoś wie, jak to się nazywa?], jak i potem po refrenie – jest dobrze, głównie dzięki zwartym strunom i podciąganiu w górę ostatnich momentów dźwięków; ] Jest w piosence miejscami trochę nadmiernego krzyku, ale gubi się w tłumie.
Jednym słowem – operowanie stylistyką, klimat tajemniczości. Nie ma tu wysokich dźwięków [prócz "may he", które trochę spaściła]. Anette czuje się tu dobrze, to słychać. Pięknie! Naprawdę jestem zachwycona.

Whoever Brings the Night:
Gdyby te efekty [niestety, nie jestem pewna, czy to konkretnie te, więc nie wymienię nazwy] były tylko w pierwszej zwrotce, byłoby moim zdaniem lepiej, niż kiedy ciągną się przez całą piosenkę. W ten sposób zabieg szybko się nudzi i może zacząć denerwować [np. ja nie lubię przez to WBtN] -> ale to akurat tylko opinia subiektywna. W drugiej zwrotce Aneta ładnie akcentuje, taki angielski akcent, moim zdaniem ciekawie to brzmi; ] "Bride" ładnie, "hurt me; suffer" – operuje barwą, jak tylko żywnie chce, widać w tym charakter Wczuła się w tę piosenkę. "Unholy, unworthly" – to samo, super. Koniec też ok. Linia melodyczna nie jest specjalnie trudna, ale wymaga dobrego operowania barwą.

For the Heart I Once Had:
Dziecięcy wprost głos, ale nic nowego – przerabialiśmy to już wcześniej. "Home" dość niskie, a dobrze osiągnięte "Falling snow" – jest tam troszkę zabrudzenia "h", co nie wypada korzystnie i jest raczej niewłaściwe. FtHIOH ma dość trudny refren z racji tego, że końcówki śpiewane są najpierw głosem bez wibracji, którą dokładamy dopiero od środka, szkoda tylko, że jest ona miejscami niepewna. Przy "longs" ładna maniera. "Time will not heal..." – ten sam efekt, co wcześniej... może być to trochę nużące.
Piosenka moim zdaniem trochę trudniejsza.

The Islander:
Ładna barwa, dobrze wpasowuje się w głos Marco, taki drugi, wysoki, zwarty głos gdzieś na uboczu – w sumie tyle

Last of the Wilds:
7 Days to the Wolves:
Znana barwa, "God" ładnie wypowiedziane, "this is where heroes..." ciekawe. "Like the fire..." już od czasów sampla mi się podobało. Krzyk wyjątkowo pasuje, "traveled" ładnie, "turn every poet loose" – "s" Piosenka nietrudna.

Meadows of Heaven:
"Awakening; wildhoney" – ciekawie zaśpiewane. Jest tutaj troszkę takich małych smaczków pod względem barwy, ubogacających piosenkę. "Rocking chair without a dreamer..." wprowadza lekką innowację. Niepotrzebny krzyk na końcu! – niestety. Wariacje pod koniec wypadają bardzo fajnie, Anecie przypadają ładne, rozwinięte wokalizy, tylko, że wszyscy śpiewają normalnie, a ona trochę krzyczy. Piosenka dość trudna.

The Escapist - niestety nie mogę oceniać z oryginalnej płyty [jak oceniałam DPP], a jedynie z YT... Niskie dźwięki są trochę ciszej, ale nie przeszkadza to w odbiorze frazy, chociaż nie są zaśpiewane na zwartych strunach. W refrenie mamy trochę krzyku, który umacnia się potem w wyższych nutach, jest on za to wykonany bardzo dźwięcznym, bogatym głosem. W powiązaniu z charakterystyczną barwą w tym utworze, wypada to dobrze, chociaż czasami ociera się trochę o wrzask, ale jeszcze bezpiecznie. Widać, że Anette starała się pokazać tutaj trochę więcej, śpiewa wysoko. Brawo za nadal dobrą dykcję - nawet w górach, gdzie jej właściwe użycie czasem bywa trudne. Piosenka trudniejsza.


Posumowanie płyty:
DPP nie jest specjalnie trudna do zaśpiewania dla lepszego wokalisty, nie ma wielu karkołomnych elementów. Zdecydowanie najważniejsze atuty Anety to charakterystyczna barwa i świetna dźwięczność! Na płytce da się zauważyć też dobrą technikę, dopracowane posługiwanie się odcieniami barwy, wibrato. Niestety, technika kuleje przy wyższych dźwiękach – największy wróg Anette = krzyk. Szkoda, że użyte style wokalne z czasem mogą się nudzić – mamy tu mocny i bardzo delikatny śpiew... nie licząc przesterów na WBtN i kilku wariacji w stylu "orientu" w Saharze, to w sumie tyle... Wielkim plusem jest to, że Olzon nie kopiuje Tarji, a jest od niej zupełnie inna, ma jakiś własny styl. Chwali się jej wprowadzenie nowego elementu do wokalu Nw, jakim jest słodki śpiew [czy się podoba czy nie, zawsze to wprowadzenie nowego elementu].

Ciekawostka nt. skali: najwyższa nuta na DPP to zdaje się wysoki dźwięk z Amaranth. Jest to a2 [a w oktawie dwukreślnej]. Jeśli Anette nie ma rozbudowanej skali w dole (czyli na niskie dźwięki), nie powiem, żeby było to dużo. Ale nigdy nie wiadomo [na koncertach pewne niskie dźwięki jej nie wychodzą dobrze pod względem technicznym, ale nadal jest w stanie je zaśpiewać, zatem nie chcę spekulować].
[nie oceniam skali Anety, bo nie wiem, gdzie mogłaby się zaczynać, za mało na razie ją znamy – natomiast dźwięk z Amarantha jest póki co najwyższy. Niestety słyszałam go na razie tylko na płycie].
Powrót do góry
Zobacz profil autora
MacFly
Wiedźma



Dołączył: 30 Sie 2005
Posty: 4560
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Niemalże Wymarłe Miasto
Płeć: kobieta

PostWysłany: Śro 7:43, 13 Sie 2008    Temat postu:

III.
Wykonania live:

Linki wybrałam na podstawie tematów "Dark Passion Play Tour" i "Nowa wokalistka – Anette Olzon", bo tam wrzucaliście najbardziej charakterystyczne wykonania live.

Nie oceniłam oczywiście wszystkich linków, ale obejrzałam każdy i starałam się wybrać te najlepsze do analizy [dlatego czasem przy jednej dacie jest kilka utworów – lepiej słuchać czegoś z dobrą jakością, gdzie słychać wyraźnie, niż z różnicą kilku dni, a ostrością bliską zeru ].

Ponieważ chciałam zachować ciągłość oceny pod względem czasowym, resztę filmików wybrałam przypadkowo, orientacyjnie poprzez datę, którą chciałam znaleźć, tak, by przy okazji zdobyć jakiś statystyczny przekrój wykonań.

Oczywiście nie słyszałam wszystkich filmików z YouTube'a, a więc chociażby z tego powodu nie mam prawa twierdzić, że mam zawsze rację; ] Starałam się zwrócić uwagę na najbardziej palące i ogólne zagadnienia, uniwersalne dla śpiewu Anette i przejawiające się w ogóle jej występów.

Nie oceniłam też wszystkich piosenek – znowu: wybierałam to, co wydawało mi się szerszym polem do pokazania pewnych spraw. Ale jeżeli ktoś zainteresowałby się tymi wypocinami, zawsze mogę napisać coś o tym, o czym tylko by chciał; ] Aha, pamiętajcie, że wykonania na żywo też opisuję w oderwaniu od wszystkiego innego.


Live

16.10.2007 – Philadelphia – Amaranth
http://www.youtube.com/watch?v=cU4z...
Śpiewane całkiem przez nos, zły kierunek powietrza, kierowany totalnie w kosmos. Widać, że nie może wziąć oddechu, brzuch ma cały ściśnięty, przepona jak wyżuta guma – pewnie ze stresu. Zjada końcówki, urywa wszystkie frazy. Zdarza jej się nawet zafałszować Wykonanie badziewne, słabe, niestety wstyd & żal.

Wysokich dźwięków nie uświadczymy, bo Aneta nie dałaby sobie rady, nawet, gdyby wtedy spróbowała – sfałszowałaby to jak diabli. Po prostu jej głos jest ściśnięty, ograniczony. Brzmi, jakby w ogóle się nie rozgrzewała przed koncertem.

16.10.2007 – Philadelphia – Wishmaster
http://www.youtube.com/watch?v=xvUa...
Słychać jakieś manipulowanie barwą, ale brzmi to okropnie. Dykcja do tyłka, wszystko na krzyku. Beznadziejnie... Odnoszę wrażenie, że Neta bardziej przykłada się do ruchów tyłka niż do wydania z siebie jakiegokolwiek nadającego się dźwięku. No niestety dno – porażka!
16.10.2007 – Philadelphia – Ever Dream
http://www.youtube.com/watch?v=tG2j...
Fałsz. Krzyk, nic więcej. Ona po prostu zmasakrowała te piosnkę.

Ta jej ciągła maniera jest z czasem nużąca, zwłaszcza, że jest wciskana, gdzie się tylko da. Takich rzeczy należy używać z umiarem.

19.10.2007 – Metallian TV – TP&TP
[link widoczny dla zalogowanych]
Ma tutaj chwilę spokoju, ma swoją piosenkę. Gdzie podziała się barwa? Gdzie podziała się dźwięczność? Krzyczy, jakby ją kroili. Źle, źle, źle... Brak jakiejkolwiek emisji, brak nawet średniej jakości oddechu.

Co ona z tym oddechem? Nie może wziąć nawet jednego zwykłego oddechu. Śpiewa, jakby w ogóle nie miała brzucha. Mało tego, w tym momencie jeszcze się nie garbi. Pomyślcie sobie, gdyby do tego doszło – masakrejszyn. Takie zachowanie bardzo nie przypomina osoby, która tyle już śpiewa. Zauważyłam na kilku filmikach (także tych z niedawna), że Anette bierze oddech tzw. "szczytami" – samą górą klatki piersiowej. No wybaczcie, ale to jest już szczyt [ ]. Kardynalny błąd, którego eliminacją zajmują się wszyscy nauczyciele na samym początku nauki. Taki oddech w jej przypadku już dawno nie powinien mieć miejsca, nawet bez rozśpiewania przed koncertem [a to się chyba nikomu nie zdarza?], bo wyrobieni wokaliści praktycznie cały czas oddychają oddechem przeponowo-żebrowym. Ten oddech u Anety naprawdę mnie martwi... skrajny błąd.

Nosowość w głosie, co świadczy o złym otwarciu podniebienia miękkiego*, a raczej o braku tego otwarcia – kolejna dość oczywista rzecz, której brakuje Liczyłam na ładną końcówkę, zawiodłam się – nisko, czyli tak, jak jest jej najłatwiej. Nic wielkiego, raz za czas jest nawet pod dźwiękiem (to oznacza lekki fałsz) :/ Bardzo się nie popisała. Macha tymi łapami jak wielka artystka, a "śpiewa" – przepraszam, krzyczy... no beznadziejnie, niestety.

*Unoszenie podniebienia miękkiego jest jedną z ważniejszych umiejętności, którymi operuje wokalista – dobrze otwarte znacznie ułatwia śpiew, poruszanie się w górnych dźwiękach i ogólne otwarcie głosu, od którego zależy jego nośność, siła itp. Wydaje mi się, że Anette ma z tym trochę problemów. Generalnie podniebienie jest tym bardziej otwarte, im wyżej śpiewamy. Mam wrażenie, że Anette nie dba o to otwarcie tak, jak powinna (chodzi mi przede wszystkim o wysokie dźwięki) i przez to o wiele trudniej jest jej śpiewać. Nie ma wyrobionego dobrego nawyku, co zatem robi? Krzyczy, by w łatwiejszy sposób (oczywiście pozornie!) wydobyć dźwięk.
19.10.2007 – Metallian TV – Bye Bye Beautiful
Wiecie, jak pisałam o tej piosence – naprawdę nic trudnego. Niestety, o ile jeszcze widać, że Anette odnajduje się w tych nowych piosenkach lepiej – wiadomo... I tak wychodzą jej niedobrze. Przecież ona nie umie nawet pracować z mikrofonem, kurczę no sorry. Kilka razy fałszuje... Ileż to ona już śpiewa?

Garbienie się jest zaprzeczeniem dobrego dźwięku - zwłaszcza takie, jak w wykonaniu Anety. Na początku nie widzę jeszcze wielkiego garba, jaki zdarzy się za jakiś czas. Mając zgarbioną postawę, tor dźwięku jest zniekształcony, jego wydawanie trudniejsze, ciało męczy się, a technika ma tendencję do krzywienia się :/

19.10.2007 – Metallian TV – Amaranth
Kolejny prosty szlagier, spieprzony. Wszystkie dźwięki w dole, emisji brak i jeszcze ta wszędobylska maniera.
Maniery wokalne są fajne, dopóki nie jest ich za dużo, gdyż w momencie, w którym tak się dzieje, bardzo łatwo mogą się znudzić, uprzykrzyć i w końcu denerwować. Manier Aneta ma dwie na krzyż, powiela je do każdej piosenki. To jest bardzo nieprofesjonalne i po prostu denerwujące.

"Daybreak" brzmiało jak "duszę sięęęę!!!1"

21.10.2007 – Montreal – She is my sin
[link widoczny dla zalogowanych]
Barwa dość tak, ale zauważcie, jak zaczęła się garbić. Widać znalazła sobie sposób na poprawienie wokalu :[ Krzyczy, gdzie tylko się da – prawie w całej piosence. Po prostu czuję, jak jej głos się męczy. Należy śpiewać, a jeśli chce się krzyczeć, robi się to inaczej i inną techniką.
Najwyższy dźwięk jest na granicy możliwości. Delikatny wokal na złym oddechu – nie ma się co dziwić, że zeszła po nim na w większości niskie dźwięki w refrenie.

Ps. Zauważyłam, że Aneta stosuje pewien wybieg, mający ukryć niemożność utrzymania długiego bądź/i wysokiego dźwięku: mianowicie w takich momentach kończy wysoki dźwięk lub przerywa długi, schodząc w dół skali jakimś wybranym fristajlem z ozdobnikami Taka ciekawostka... Bądźcie czujni!
06.11.2007 – Santa Ana – Higher Than Hope
[link widoczny dla zalogowanych]
Bardzo ładny początek, melodyjnie i przyjemnie. Barwa spokojnie dryfuje sobie po linii melodycznej, tylko czasami przeszkadza łamiące się wibrato i zbyt szybko urwana fraza.

Brzydka fraza to kolejny, poważny problem Anette. Dziwią mnie takie jej problemy, ponieważ te sprawy załatwia się na początku nauki śpiewu...

Brawo za nie kopiowanie Tarji – bardzo ważny plus tego wykonania! Czy jest to nie kopiowanie dobre czy złe, z uczuciem, czy nie – zdecydujcie Wy. Najniższe dźwięki nie są dobrze wydawane, ale znikają w tłumie dobrze wydanych średnich. Boli dopiero refren – rozwalony na całej linii, po prostu rozłożony na łopaty. Aneta nie kontroluje w nim swojego głosu ani w kawałku. Zwrotka HTH jest prosta, gorzej z refrenem, który właśnie Olzon tutaj nie wychodzi, a wszystko to zasługa wysokich dźwięków i wymogu wytrzymałej przepony. Anecie udaje się wyrównać w drugiej zwrotce, gdzie stosuje swoje ozdobniki, całkiem zgrabne z resztą Niestety, refren utwierdza nas w przekonaniu, że pierwsza masakra nie była przypadkiem. W "your death save me" umieram ja, bo wykonanie Anety przekracza ludzkie pojęcie.

28.11.2007 – Copenhagen – Wish I Had an Angel
http://youtube.com/watch?v=zoEKd4FF...
Ładny początek, z charakterem. "Prepare to hate me" bardzo mi się podoba, imho ciekawe rozwiązanie. "Hard" bardzo szybko i niezgrabnie urwane. Wokaliza z refrenu gdzieś czasem ucieka. Jest tutaj mało krzyku, głównie dzięki temu, że WIHaA jest raczej niskie i proste. Generalnie jest dobrze, wydaje mi się, że ta piosenka pasuje pod głos Anety pod względem skali, więc pozwala sobie tutaj na nawet całkiem ładną barwę i swobodniejsze operowanie głosem.

4.12.2007 – Stockholm – Wishmaster
http://www.youtube.com/watch?v=6xGF...
Barwa zdaje się poprawiać, ale Aneta wciska swoją manierę, gdzie tylko może, co jest po prostu badziewne. Nie zawsze trzyma się czystego dźwięku, fraza jest straszliwie poszarpana – jeśli o to chodzi, jest bardzo, bardzo źle (powinno być bardzo na odwrót). Oddechu wciąż brak.

12.12.2007 – Joensuu [Finland] – Cadence of her Last Breath
[link widoczny dla zalogowanych]
Efekt opóźnienia na początku łagodzi niedociągnięcia, m.in "life"... O kur..., co to było? "Breathtaking" rozwiało me płoche nadzieje. "To live" – no nareszcie coś ładnego wyszło, ciekawe rozwiązanie, głównie dzięki efektowi, bo potem jest już gorzej. "Longing for" - kolejny fałsz, o załamaniu głosu w "cadence" nie wspomnę. Druga zwrotka – Anette znajduje się pod dźwiękiem i krzyczy. Wstyd! "Sometimes a dream..." brzydko, czasem fałsz i falsetem.
28.12.2007 – Salzburg – Sacrament of Wilderness
[link widoczny dla zalogowanych]
Oj, ktoś tutaj strasznie się garbi. Pewnie po to, by móc wydawać z siebie nawet ładne dźwięki; ] Początek drugiej zwrotki nietrafiony i to w bardzo nie widowiskowy sposób. Fraza totalnie niespójna, śpiewa, jakby każde słowo wypluwała z osobna. Ładna barwa, to mogę pochwalić Podciągnięcie dźwięku [2:55], tutaj muszę ją pochwalić zdecydowanie! Otwarcie podniebienia płynne, bez załamań, szkoda, że tak krótko. Druga część późniejszego refrenu już zrąbana i to jak ja pierniczę – takie wykonanie nazywa się amatorszczyzną... Fajnie, że se pośpiewała na końcu, wprowadziła ciekawy element, jestem na tak

28.12.2007 – Salzburg – Ever Dream
[link widoczny dla zalogowanych]
Trochę pod dźwiękiem, nie wiem, jak można tak robić, będąc wokalistką Nightwisha. Dla mnie to trochę wiocha :/ Bleh [0:46] - co to ma być? Już lepiej byłoby, gdyby je sobie odpuściła, bo brzmiało jak hammer vibrato [coś jak beczenie kozy; p ] Zwrotka – lepiej byłoby skupić się na dźwięku, niż przywalać do Marco, bo stan wokalu okropny "Heaven" [1:36] – o nie, takie podciągnięcie jest już całkiem źle technicznie.

Można wybaczyć jej te ciągłe lekkie podciągania w górę, które wykonuje prawie non stop na zmianę z manierą łohOohOhohOhł w każdej piosence Rozumiem, że jest to jej prywatny stajl, aczkolwiek niektórzy nauczyciele wokalni uważają takie podciągnięcia za nieprawidłowe – ja tam myślę, że nie trzeba się aż tak czepiać.

[3:50] - rozczytuję to jako przejście na rejestr głowowy*, eeh... No cóż, powiem szczerze, że nie mam pojęcia, co o tym sądzić. Czysty dźwięk to raczej nie jest... Dobrze jednak, że mamy przejaw rejestru głowowego u Anety.

*W śpiewie rozróżniamy kilka rejestrów, np.
piersiowy [chest voice] - dotyczy dźwięków niskich i średnich, barwa jest nasycona, ciemna – Aneta śpiewa nim przez większość czasu;
głowowy [head voice] – używa się go przy wyższych dźwiękach, barwa jakby jaśniejsza, cieńsza; Anette używa go w takich momentach jak ten powyżej;
mix – połączenie kilku rejestrów – itd.
Otóż wydaje mi się, że jednym z problemów Anette jest to, że zbyt przeciąga ona rejestr piersiowy do góry. Oznacza to, że stara się śpiewać mocnym dźwiękiem wszystkie nuty, jakie tylko jej się uda, nawet te już za wysokie dla tego rodzaju rejestru (wtedy przydaje się mix, by płynnie przejść na head voice, czyli ten cieńszy rejestr głowowy). Ponieważ takie przeciąganie na siłę jest nienaturalne i zwyczajnie niezgodne z fizjologią aparatu głosowego, wychodzi nic innego jak krzyk. W momencie, w którym – tak jak tutaj, w Ever Dream, Aneta wskakuje na rejestr głowowy (ten od wysokich dźwięków), brzmi to... no cóż, sami oceńcie. Nie mówiąc o tym, że czuje się tam bardzo niepewnie (po prostu nie używa go często – dlatego tak jest).
Dlaczego Aneta używa rejestru piersiowego tam, gdzie już nie powinna? Myślę, że dlatego, że jej najwygodniejsze dźwięki znajdują się właśnie na jego obszarze i właśnie ten rejestr jest jej najwygodniejszy. Wydaje mi się, że zwyczajnie nie chce jej się postarać. A ponieważ złe nawyki...
01.01.2008 – Helsinki – Wishmaster
http://www.youtube.com/watch?v=j3te...
W tym utworze krzyk wydaje się być imho dobrym rozwiązaniem... bo jak inaczej to zaśpiewać na jej miejscu, nie operowo, a z powerem? Ładna dźwięczność, poważniejszych błędów mało Dykcja trochę leży, ale nie oczekujmy cudów. "Wishmaster..." [3:10] - o, naprawdę bardzo ładnie! Oddech pod koniec leży na całego, ale prócz tego jest dobrze – dźwięk wybrzmiewa poprawnie, idzie dobrym torem, jest raczej klarowny, nie ma krzyku.

24.01.2008 – Hong Kong – Ever Dream
[link widoczny dla zalogowanych]
Już troszeczkę ładniej, chociaż głos załamuje się często i brzydko. Refren wykrzyczany tak samo źle jak zwykle – dlaczego? A no bo trochę wyżej, a to przecież za wysoko na taką Anette Olzon, która ŹLE ŚPIEWA. Początek zwolnienia jest po prostu do dupy, wysokie dźwięki są tutaj źle wykonaną karykaturą wysokich dźwięków. Ostatni refren to oczywiście jeden wielki krzyk.

30.01.2008 – Palais Melbourne – TP&TP
[link widoczny dla zalogowanych]
Cela zareklamował to jako najlepsze wykonanie TP do tej pory. Obczajmy :>
Zaczyna się nawet całkiem ładnie Krzyk daje o sobie znać, ale nie aż tak bardzo... do czasu refrenu, ale w końcu to refren TP&TP, uczucie musi być Potem nawet ładnie, gubi się i kaleczy dość często, ale przebija przez to już coś ładnego. Pasujące moim zdaniem "pain", "lulaby" – sama nie wiedziała, co chce zrobić. "Choose you all" śpiewa bardzo na brodę – poważny błąd techniczny, w dodatku spaszczony, jak tylko da się najwięcej. Eh, Aneta... Mother & Father – no cóż... same niskie dźwięki. Co mam powiedzieć na temat wokalistki, która upraszcza śpiewane przez siebie piosenki? Może powiem po prostu, że to bardzo nieprofesjonalne.

I teraz tak: pierwsza część nisko, druga już wyżej. Dlaczego? -> Ewidentny dowód na to, że Anecie łatwiej jest krzyczeć niż śpiewać, bo jest wrednym leniem. Jak widzicie, fizycznie byłaby w stanie zaśpiewać te dźwięki, ponieważ ich dosięga. Niestety, robi to na siłę i dzięki temu nie dość, że śpiewanie przychodzi jej z trudem, stara się to ograniczać, jak może. Gdyby tak naprawdę się postarała, zrobiłaby to – do jasnej cholery. Niestety, nie zrobiła, ponieważ złe nawyki wyrobione przez ignorancję, zaniedbanie czy Bóg wie co, mają tendencję do rządzenia Anetą. Górne dźwięki, które śpiewa w drugiej części, po prostu wykrzykuje, bo to pozwala jej wybić dźwięk. Nie muszę dodawać, że śpiewa je źle technicznie, męczy się, zdziera gardło, eksploatuje ciało, a tak naprawdę nie ma z tego nic dobrego. I przykro mi, ale takich niedociągnięć ładną barwą albo manierami wokalnymi się nie nadrobi.

1.02.2008 – Sydney – Wish I Had an Angel
[link widoczny dla zalogowanych]
Są pewne nierówności frazy, ale jest lepiej. Osobiście bardzo bardzo podoba mi się "to hate me" [2:25], takie z charakterkiem Niedopracowane posługiwanie się mikrofonem, ten egzemplarz akurat dość dużo problemów sprawia Anecie. Ładna manipulacja barwą na początku drugiej zwrotki – niestety potem już bardzo niedbały śpiew :/ Pokazowy duet z Marco, wyszło super! Potem dość duże problemy z oddechem. Szkoda, że takie problemy z głośnością, bo dość fajnie; ]

1.02.2008 – Sydney – Nemo
[link widoczny dla zalogowanych]
Bardzo ładny początek! No pięknie, super – bardzo fajna manipulacja głosem, charakter i klimat, Aneta pokazała, na co ją stać Cała pierwsza zwrotka ma tylko kilka małych błędów, jest natomiast w większości ok; ] Refren niestety z krzykiem (zmęczony głos, potem przy końcu chrypka, ale wtedy była chyba chora – a na pewno miała coś z gardłem), kolejna zwrotka – "three" bardzo skierowane w głąb gardła, Anette ma chyba z tym czasem problem – najniższe dźwięki kieruje w niewłaściwe miejsce (chodzi mi o tor powietrza).
02.03.2008 – Milan – Sacrament of Wilderness
[link widoczny dla zalogowanych]
SoW dość dobrze wychodzi Anette. Ładna barwa, dolne dźwięki czasami nietrafione, ale ogólnie jest ok. Krzyk jakby z początku trochę ograniczony, ale potem... znowu. Słychać, że głos jest już wyraźnie zmęczony tym ciągłym krzyczeniem. Słyszę dziury w dźwięku, z którymi do tej pory się nie spotkałam Mam nadzieję, że miała wtedy coś z gardłem i dlatego jest taka zachrypnięta... Podciągnięcie jak widzę już dawno obczajone; ]

21.03.2008 – Amsterdam – The Siren
http://youtube.com/watch?...feature...
Piękny początek, głównie za sprawą tej prawdziwie syreniej barwy. Podciągnięcia w świetnym stylu, Anette wyraźnie przykłada się do tej piosenki. Bardzo ładne wokalizy. Niewiele tu słychać, ale wydaje mi się, że The Siren w wykonaniu Anety jest naprawdę dobrze zaśpiewane.
Posłuchałam innych wykonań i faktycznie – TS jest ok

03.04.2008 – Dublin – Sahara
http://www.youtube.com/watch?v=xxnT...
Trochę niepotrzebnego krzyku w "pharaoh's". Refren znowu obniżany... a przecież wcale nie jest specjalnie wysoki. "Unseen" niepewne. Szkoda, że "sand" jest rozdzielone przez zabrudzenie specyficznym "h" i brak w nim wibrata. "To die for" jest tak, jak w oryginale, bardzo fajnie. Kolejny refren jest śpiewany z totalnie zamkniętym podniebieniem miękkim – no ale dlaczego, pytam się, przecież to jest kształcona wokalistka...! "Heaven has..." wyszło bardzo dobrze. "May he" – a już myślałam, że będzie wysoko... przynajmniej mamy ładne ozdobniki w "fields". Ktoś zaczął źle "one", tylko nie wiem, kto i czy tak na pewno było, bo Marco coś w tyle śpiewa nie zidentyfikowanie Wokaliza na końcu ładna, myślę, że nie trzeba się czepiać tam niczego

Anette wyraźnie lubi i ma dobrze opanowaną technikę [ee... chyba orientalną? Czy ktoś wie, jak to się nazywa? ], której używa m.in. w The Siren i Saharze. Te piosenki, z racji swojej tonacji i właśnie tej stylistyki, wychodzą jej bardzo ładnie.

16.04.2008 – Madrid – Come Cover Me
[link widoczny dla zalogowanych]
CCM jest niską piosenką, powinno zatem dobrze wychodzić Anette. I faktycznie – zwrotka śpiewana pełną, nasyconą barwą. W refrenie przeskakują rejestry, ale tutaj może się to podobać, bo jest to dość podobne do ee... jednej z technik, zwanych riffs, runs & trills (wybaczcie mi, ale zapomniało mi się, której konkretnie – chyba trills xD – to, co wykonują często wokaliści erenbi ). Szkoda, że końcówka refrenu tak nisko. Może to zła jakość, ale dykcja wydaje mi się miejscami naprawdę niewyraźna. Najwyższy refren niestety krzyczany i to raczej z totalnie zamkniętym podniebieniem – niedobrze...
07.05.2008 – Poughkeepsie – Dark Chest of Wonders
[link widoczny dla zalogowanych]
Największym problemem jest tutaj chyba krzyk, ale są miejsca, w których zanika na korzyść śpiewu. Trzymanie frazy dalej dość problematyczne, ale nie jest to już tak bardzo rzucające się w oczy. "Fly" bardzo nie otwarte, totalny brak użycia techniki w tym miejscu, podniebienie totalnie nie uniesione*. Ładne, widowiskowe "more", niestety po nim straszliwy już nawet nie krzyk, a po prostu wrzask jakby chciała wypluć płuca – jeden z najgorszych, jakie dziś słyszałam! Boże, tak nie wolno robić! :/

* przypomnę – jedna z ważniejszych umiejętności, którymi operuje wokalista – dobrze otwarte znacznie ułatwia śpiew, poruszanie się w górnych dźwiękach i ogólne otwarcie głosu, od którego zależy jego nośność, siła itp.

26.05.2008 – Denver – Nemo
[link widoczny dla zalogowanych]
Początek ok, na wysokich dźwiękach w refrenie znowu mamy krzyk, ale niższe są już zaśpiewane. Kolejna zwrotka – nie jest to nic specjalnego, chwilami bardzo niedbale. "Oh, how I wish" [1:49] wykrzyczane niestety, w dodatku naprawdę niebezpiecznie – aparat głosowy jest całkiem ściśnięty, bardzo łatwo jest go w ten sposób po prostu zdemolować. Ostatni refren wrzeszczany w ten okropny sposób – to jest naprawdę bardzo, bardzo niebezpieczne! Końcówka nisko, ale za to czysto i wszystko jest w porządku.

26.05.2008 – Denver – Wishmaster
[link widoczny dla zalogowanych]
Jak w poprzednich wykonaniach – barwa bardzo ładna, świeża, krzyk nawet pasujący do piosenki, ale tutaj mamy wyraźny problem z dobrym złapaniem oddechu, krzyk również jest jakby przyduszony. Czym? Nie unoszeniem podniebienia, co daje brzydką, zamkniętą barwę – zwłaszcza w górze. Reszta raczej tak jak wcześniej, progresu nie widzę... może akurat taki dzień jej wtedy wypadł.

28.05.2008 – Sauget – Creek Mary's Blood
[link widoczny dla zalogowanych]
Ładny początek, fajne i przede wszystkim dobrze brzmiące ozdobniki, dodane tak od siebie. Dobrze, że nie kopiuje Tarji, znalazła na to inną stylistykę – utwór stał się dla mnie jakby zupełnie inną opowieścią, przez kogoś innego opowiadaną. Nisko, a więc Anette może trochę przyszpanować barwą i ozdobnikami Późniejszy refren trochę za ostro zaczęty, ale potem już lepiej. Troszkę krzyku na górze gdzieniegdzie, ale jest ok.

09.06.2008 – Rock Am Ring – Bye Bye Beautiful
[link widoczny dla zalogowanych]
Standardowe wykonanie BBB. Dość ładnie, szkoda, że głos znosi w dół. Barwa jak zwykle w utworach tego typu ok. "Earth" też raczej ok.

09.06.2008 – Rock Am Ring – Dark Chest of Wonders
Szkoda, że tak mało słychać... Zwrotka wydaje się być całkiem w porządku. Refren też całkiem ładnie, chociaż jak zwykle poleciał w dół, więc problemu nie ma... Marzyło mi się takie "more" jak kiedyś, ale mniej krzyczane... no ale nie można mieć wszystkiego O, ale za to mamy ciekawą wokalizę po refrenie! Hehe... no powiem, że resztę DCoW-u oglądałam z uśmiechem Fajnie wyleźli z tej sytuacji.

09.06.2008 – Rock Am Ring – Amaranth
"Perfect" zawsze jest tak niepotrzebnie wydzierane ponad ogół – troszkę za mocno. Jak zwykle brawo za ubogacanie linii melodycznej ozdobnikami. Eeee... No dobra, na tym może koniec Dodam tylko, że "give" i "what the hell..." było zajebiste

Ok...
Podsumowanie live:
Bywają momenty pozytywne... Ale, jak widać... no cóż, jest niedobrze. Przykro mi to mówić, ale Anette na obecną chwilę nie jest dobrą wykonawczynią live. Moim zdaniem, z którym oczywiście nie każdy musi się godzić, no ale jednakowoż moim zdaniem jest złą wykonawczynią live :/ Popełnia masę podstawowych błędów i szczerze mówiąc, naprawdę dziwi mnie, że ktoś z takim doświadczeniem i prześpiewanymi latami, nadal jest tak bardzo niewyrobiony, a poprawa postępuje powoli... naprawdę bardzo powoli. Nieprawidłowy oddech, fałsz/bycie pod dźwiękiem, nie otwieranie podniebienia miękkiego, garbienie się, krzyk zamiast śpiewu – przecież to są naprawdę błędy przerażające...

Nie rozumiem tego – przecież Aneta ma nauczyciela wokalnego, brała lekcje zaraz przed nagrywaniem płyty i wyjazdem w trasę (na trasie nie wiem, czy bierze), ma tyle lat doświadczenia, tyle już śpiewała, uczyła się w szkołach... i nie potrafi dobrze śpiewać live. Dlaczego? Bardziej wczuwa się w skakanie? Stresuje się? Na początku na pewno, ale teraz jest już zrelaksowana i uśmiechnięta na scenie, czuje się dobrze, a taki relaks bardzo pomaga w śpiewaniu [podejrzewam, że to właśnie z tego wzięła się poprawa w stosunku do początku trasy]. Nie chce się jej? Nie wiem.

Powiem szczerze, co najbardziej mnie martwi. Ktoś kiedyś napisał, że Nightwish jest tym unikalnym typem zespołu, który wypada lepiej na żywo, niż na płycie. W obecnym momencie, jeśli brać pod uwagę wokal, absolutnie nie można się z tym twierdzeniem zgodzić. Anette w żadnym nagraniu live, jakie dane mi było spotkać, nigdy sobie-z-płyty nie dorównała. Mniejsza już o emisję, pomijam też to, że jest altem i jej skala ciąży w stronę oktawy razkreślnej, ale ona nie potrafi powtórzyć tego, co pokazała na płycie... Przykro mi to mówić, ale uważam, że póki co jej wykonania live są w większości piosenek nieprofesjonalne :/


Ale dobrze wiemy, że to początek. Że Anette być może dopiero teraz uczy się... e, no, nie wiem czego, w każdym razie: Błędy da się naprawiać, technikę da się (i trzeba!) poprawiać. Trzeba tylko jednego – chcieć, być zdeterminowanym. Chcieć zmian. Życzmy więc Anette, by po pierwsze, nie zepsuła sobie głosu... bo w tej chwili jej największym zagrożeniem jest to, że totalnie o niego nie dba podczas śpiewania, a jej wokal chwilami to nic innego jak dość długa, ale prosta droga ku chorobie. Obciąża swoje gardło niebezpiecznymi napięciami i bardzo je eksploatuje, co może naprawdę negatywnie odbić się na jej głosie. A po wtóre, by poprawiła swoją technikę... Ona ma naprawdę wiele rzeczy niedopracowanych, mimo, że śpiewa od dawna. No cóż, zawsze może nad nimi pracować, ale wiadomo, że rzecz prosta nie jest. Jest naprawdę dużo do zrobienia, ale to da się zrobić. Wystarczy tylko chcieć.
Wnioski końcowe

Zdaję sobie sprawę z tego, że jestem tylko człowiekiem... Ale uwierzcie mi, starałam się odłożyć wszystkie moje złe, dobre czy nijakie uczucia do Anette i zająć się jedynie oderwanym od konkretnej osoby po prostu głosem_wokalistki_Nightwish – starałam się być jak najbardziej obiektywna. Mam nadzieję, że mi się udało i że Ci, którzy doszli do tego momentu (sorry za zanudzanie ) wyczują to w tej analizie...

Wysunęłam wnioski z wokalu na Omedze, DPP i wykonań live, ale ogólny wniosek końcowy niech każdy z Was wysunie sam, wedle swojego uznania. Ja absolutnie nie roszczę sobie prawa do posiadania racji, a wszystko, na czym starałam się zbudować tę analizę to samodzielnie zdobyta wiedza z zakresu emisji i wokalistyki i osobiste doświadczenia... Mam nadzieję, że się do czegoś przydałam. (Aney)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Papilon
Tragedienne



Dołączył: 07 Maj 2006
Posty: 1307
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: kobieta

PostWysłany: Śro 20:23, 13 Sie 2008    Temat postu:

Wg. mnie bardzo dobra analiza wokalu Anette.
Z tego wynika, że ma problemy ze śpiewem na żywo i na tak długi okres śpiewania jest przeciętną wokalistką ze starzem, która często powtarza swoje "maniery' podczas śpiewu, a przy tym, garbiąc się źle bierze oddech. Wink
To może teraz ktoś napisze pozytywne strony Anette, bo mnie jakoś zapadła ta gorsza część w pamięci... Nie wiedząc czamu Rolling Eyes.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
MacFly
Wiedźma



Dołączył: 30 Sie 2005
Posty: 4560
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Niemalże Wymarłe Miasto
Płeć: kobieta

PostWysłany: Śro 21:30, 13 Sie 2008    Temat postu:

Aha ale może komentujmy analizę w temacie o Anette, skoro już tam o tym gadamy, bo zrobią nam się od razu dwa wątki i później trudno będzie się połapać, w której dyskusji było poruszane to, a w której co inne, oki?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
czarnycharakter
Władza absolutna



Dołączył: 30 Sie 2005
Posty: 4122
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Planet Hell
Płeć: kobieta

PostWysłany: Pią 17:31, 15 Sie 2008    Temat postu:

bardzo to ciekawe ale strasznie długie wymiękłam na poczatku
Powrót do góry
Zobacz profil autora
f!eld
KOPA*Błazen



Dołączył: 20 Paź 2005
Posty: 1985
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Zaurale... / Lublyn :P
Płeć: mężczyzna

PostWysłany: Pią 20:57, 15 Sie 2008    Temat postu:

A szkoda, bo warto, warto...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
czarnycharakter
Władza absolutna



Dołączył: 30 Sie 2005
Posty: 4122
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Planet Hell
Płeć: kobieta

PostWysłany: Pią 22:25, 15 Sie 2008    Temat postu:

wiesz ja się w sumie nie znam na technikach śpiewania itp więc w sumie nie mogę nawet zabrać głosu. To co pisze ta dziewczyna (na początku bo tam dotarłam ) ma sens choć dla mnie i tak liczą się moje odczucia. Anette jest za cienka na ten zespół.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Vanilla Sky Strona Główna -> Wywiady, artykuły Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
Appalachia Theme © 2002 Droshi's Island