Forum Vanilla Sky Strona Główna
Home - FAQ - Szukaj - Użytkownicy - Grupy - Galerie - Rejestracja - Profil - Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości - Zaloguj
Soundi Magazine 5/2006

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Vanilla Sky Strona Główna -> Tarja / Wywiady, artykuły
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Papilon
Tragedienne



Dołączył: 07 Maj 2006
Posty: 1307
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: kobieta

PostWysłany: Wto 19:58, 26 Sie 2008    Temat postu: Soundi Magazine 5/2006

Soundi Magazine 5/2006

"Rzeczy, których dokonałam są częścią mnie i jestem z nich dumna" - Tarja Turunen

Bez Tarji Turunen, która śpiewała w Nightwish w latach 1996-2005, zespół prawdopodobnie nie stałby się tak znany na świecie. Teraz współpraca została zerwana. Czas sprawdzić się na własny rachunek.

Tarja Turunen stoi przy stanowisku odprawy na lotnisku Helsinki-Vantaa. Obok niej stoi jej mąż Marcelo Cabuli. Para wkrótce odlatuje do Buenos Aires przez Frankfurt, a 15-godzinny lot wcale ich nie ekscytuje. Choć już sama myśl o locie przez wiele stref czasowych ją wyczerpuje, Tarja Turunen po raz kolejny wygląda piękniej niż na zdjęciach. Nie ma śladu po zirytowaniu, które jest szczególnie widoczne przed kamerami telewizyjnymi, a zamiast tego uśmiecha się swobodnie. Jednak próba krycia się za wielkimi okularami słonecznymi nie działa. Nastoletnia dziewczyna, która mówi po angielsku z niemieckim akcentem i otrzymuje niewiele słów pochwały. Tarja właśnie spędziła miesiąc w Finlandii. Pod koniec wizyty wystąpiła w musicalu 'Spin' wyprodukowanym przez Svenska Theatern. Mówi, że nie tylko była nerwowa, ale też na chwilę zapomniała słów jednego z utworów. Z pewnością udało jej się ukryć swój błąd, ponieważ na końcu wspomniał o tym tylko lider zespołu. Ale i tak Tarja zaczęła się ponownie obwiniać: 'Dlaczego nie pracuję przy kasie w supermarkecie ?'. Ta kobieta, która kończy w sierpniu 29 lat nigdy nie zadowalała się łatwymi rozwiązaniami. Wybór, aby porzucić studia w Sibelius Academy pod koniec lat 90. i dołączyć do zespołu kolegi, Tuomasa Holopainen - projektu o nazwie Nightwish - nie był łatwy. Można też powiedzieć, że koniec tego rozdziału także nie był łatwy: 21 października 2005 po kończącym wielkie światowe tournee koncercie w Helsinkach, otrzymała list, w którym została wyrzucona z zespołu. To rozpoczęło wielkie zamieszanie, nigdy dotąd nie widziane w fińskiej muzyce, podczas którego nie przebierano w słowach. A oni, trzymając się starych przyzwyczajeń, nie starali się tak naprawdę znaleźć rozwiązania tej kłótni. Do dziś Turunen i Holopainen rozmawiają jedynie za pośrednictwem mediów. Teraz kurz zaczął opadać i życie toczy się dalej. Nightwish szuka nowej wokalistki i przygotowuje demo złożone z nowych utworów Holopainena. Z następcą 'Once' - albumu, który sprzedał się w milionach egzemplarzy- wiążą się wielkie oczekiwania. Tarja Turnen właśnie podpisała kontrakt z Universal Germany. Określenie 'osoba o silnej woli' doskonale do niej pasuje. Podniosła głowę i skoncentrowała się na tym, co ważne, w sposób, do jakiego wokalistka, która doszła do sławy dzięki szczęśliwemu zrządzeniu losu, nigdy nie byłaby zdolna. Przed zakończeniem 2006 roku, także w Finlandii sami będziecie mogli przekonać się o klasie jaką prezentuje Tarja Turunen jako klasyczna śpiewaczka: odbędą się koncerty podczas Savolinna Opera Festival i tygodnia organowego w Lahti. Pod koniec roku Tarja będzie śpiewać podczas swojego Breath From Heaven Tour, na przykład w Kulttuuritalo w Helsinkach, Tampere-talo i w Sibeliustalo w Lahti. Program pokrywa się z albumem bożonarodzeniowym.

- Wylot z Helsinki-Vantaa to dla Ciebie powrót do domu, czy opuszczenie go?
- Opuszczam dom. Mój dom jest w Kuusankoski. To bardzo spokojne i ciche miejsce. I nam obojgu, Marcelo i mnie, dobrze się tam żyje. Lubię także Buenos Aires, ale to jednak wielkie miasto z milionami ludzi. A ja nie jestem osobą lubiącą wielkie miasta.

- Czy możesz żyć w spokoju w Kuusankoski?
- Oczywiście, kiedy mieszkasz w takiej małej miejscowości, wszyscy wiedzą, gdzie jest nasz dom. Ludzie często przychodzą. aby pogadać, ale nie, żeby przeszkadzać. W mieście niektórzy dżentelmeni nawet unoszą kapelusze na mój widok. To dość zabawne. Myślę, że ta mała katastrofa wszystko tam zmieni. Choć mieszka tam dość dużo ludzi, około 100.000.

- Latem, kilka lat temu, kiedy rozmawialiśmy o Suomi soi-book, mówiłaś mi, że jesteś jedyną osobą w rodzinie, która zajmuje się zawodowo śpiewaniem. Ostatnio także Twój brat się tym zajął.
- Tak, Timo zebrał się na odwagę, żeby zagrać kilka koncertów ze swoim zespołem i kiedy nagrał trochę więcej rockowego materiału zachęciłam go, aby nagrał płytę. Ja jestem producentem i doradcą. Nawet nagraliśmy jeden duet. A teraz także mój młodszy brat śpiewa, ma bardzo silny tenor. Innymi słowy, wszyscy bardzo się różnimy jako wokaliści. Może powinniśmy nagrać razem singiel jako żart.

- Czy pomimo tego, że spędzasz tyle czasu poza Finlandią wciąż utrzymujecie ze sobą dobre kontakty?
- Jako rodzeństwo wciąż utrzymujemy ze sobą bardzo ciepłe stosunki - czasami nawet dzwonimy do siebie każdego dnia. Poza tym, jako jedyna córka zawsze utrzymywałam bliski kontakt z moim domem. Śmierć mojej matki była dla mnie bardzo ciężkim przeżyciem i wielką stratą i zmieniło to także nostalgię, którą odczuwam. W ciągu ostatnich kilku lat dużo podróżowałam, co trzymało mnie z dala od Północnej Karelii. Tak więc tęsknię za moją rodziną i innymi ludźmi, a nawet za przyrodą. Bardzo często zdarza się, że kiedy jestem w Finlandii, obaj moi bracia przyjeżdżają do mnie na dłużej. Wtedy po prostu przygotowujemy jedzenie i spędzamy czas razem. To dla mnie ważne. Także mój ojciec odwiedził kiedyś mnie i Marcelo w Buenos Aires. Akurat, kiedy wracaliśmy do domu z lotniska, był wielki korek z powodu wypadku. Ta podróż była dla niego dużym szokiem, ale teraz już wie, jaki jest nasz drugi dom. I jaka jest druga część rodziny. Choć niestety była bariera językowa.

- Jak dobrze mówisz po hiszpańsku?
- Całkiem nieźle. Radzę sobie. Na początku przez wiele lat byłam zależna od Marcelo. To mnie denerwowało. I wciąż jestem nieśmiała. Nauczyłam się podstaw hiszpańskiego w Niemczech, kiedy studiowałam śpiew w Karlsruhe. Chodziłam na kursy hiszpańskiego w Volkshochshule. A potem tylko ćwiczyłam mówienie.

- Czy w Buenos Aires znalazłaś dobrego nauczyciela śpiewu?
- Tak! Moją nauczycielką jest Marta Blanco, niesamowicie wymagająca starsza śpiewaczka, która śpiewa od 30 lat. Absolutnie cudowna osoba.

- Czy pewnego dnia powrócisz do Finlandii, aby dokończyć swoje studia w Sibelius Academy?
- Nie. I oni też już wiedzą, że Tarja nigdy nie zostanie kantorem (osoba śpiewająca w kościele - przyp. Peter). I nie przeszkadza mi to. Pierwsze lata tam dały mi dobre podstawy i pewność, że po odejściu chcę zostać wokalistką. A nauczyciele byli dobrymi, cudownymi ludźmi.

- Jakie masz teraz marzenia?
- Największym jest oczywiście to, abym pozostała zdrowa i była w stanie kontynuować wszystko to, nad czym pracuję. Jedno z moich marzeń - o moim własnym kontrakcie płytowym- się teraz spełnia. Od początku dobrze mi się pracowało z Germany Universal. Mówią tym samym językiem, co ja i rozumieją mnie jako artystkę. Zaczęliśmy szukać piosenek, ale cały proces jest jak na razie w fazie początkowej. Ponieważ nie mam doświadczenia w pisaniu piosenek, sądzę, że napiszę jednie teksty na płycie. Tak myślę w tej chwili. Szukamy jakiegoś nowego brzmienia dla tego albumu i będzie to z pewnością projekt zawierający elementy wielu gatunków. W tym momencie sądzę, że z jednej strony będzie bardzo spokojna muzyka fortepianowa, a z drugiej bardzo mocny metal. Ostatecznym celem jest zebranie stabilnego zespołu. Wtedy zobaczymy. Album będzie wydany w 2007 roku. A wtedy można o tym pomarzyć... Podstawowa równowaga w życiu. I nie chodzi mi o posiadanie dzieci. Mój zegar jeszcze nie tyka. Ale byłoby cudownie, gdybym nie musiała biegać z jednego miejsca w drugie. Urzeczywistnienie tego marzenia może zająć ponad 10 lat.

- Które z Twoich marzeń już się spełniły?
- Pierwsze, co przychodzi mi na myśl to status, jaki osiągnęłam jako wokalistka w Finlandii, a nawet w pozostałych częściach świata. Także osiągnięcia z Nightwish i w muzyce klasycznej są dla mnie czymś cudownym.

- Gdyby 'Evankeliumi' 6 lat temu było Twoim jedynym doświadczeniem w muzyce rockowej, czy myślisz, że teraz rywalizowałabyś o koncerty z Heleną Jutunen, Johanną Rusanen i naszymi innymi międzynarodowymi młodymi gwiazdami opery?
- Trudno powiedzieć. Gdybym nie została wokalistką Nightwish, być może zostałbym kantorem. Z drugiej strony, moja miłość do muzyki klasycznej zawsze była tak silna, że być może byłabym jedną z tych śpiewaczek, które biegają między jednymi koncertem a drugim i w końcu muszą szukać pracy zagranicą. Bo taki właśnie jest los wielu śpiewaczek w małej Finlandii. Ale teraz nie mogę nazywać siebie śpiewaczką klasyczną, nie mówiąc już nawet o śpiewaczce operowej. To byłoby złe w stosunku do prawdziwych mistrzów w tej dziedzinie, ponieważ poziom tutaj jest niesamowicie wysoki. Wśród śpiewaczek i wśród aktorek. Przekonałam się o tym w czasie mojego pobytu w Niemczech. Sibelius Academy opuszczają bardzo utalentowani ludzie.

- Czy występy z Nightwish dla tysięcy ludzi sprawiły, że łatwiej jest Ci występować na koncertach w kościele i innych mniejszych imprezach?
- Cóż, mówimy o zupełnie różnych sprawach. W mniejszych miejscach widać nawet ruchy mojego małego palca. I wywiera to efekty. W przypadku małych miejsc jest to zupełnie inne zdenerwowanie niż w przypadku dużych. W ciągu mojej kariery było kilka momentów, kiedy nie czułam napięcia. I to mnie martwiło. Kiedyś, z Nightwish, mieliśmy tyle występów jeden po drugim, że w jakiś sposób stawałam się zbyt leniwa, aby odczuwać napięcie. Musiałam prosić chłopaków, aby mnie straszyli (śmieje się). Zaczynali opowiadać, że coś jest nie tak ze słuchawkami w uszach, że baterie w mikrofonie były wyczerpane, i tym podobne rzeczy. WTEDY, zaczynałam odczuwać napięcie. I znów byłam szczęśliwa.

- Kitee to mała miejscowość i na przykład Ty byłaś w tej samej klasie, co Tuomas. Czy znasz członków jego rodziny, bądź rodziny innych członków Nightwish, czy może nie jesteś tam mile widziana?
- Nie wiem nic o tym, abym była niemile widziana. Ale nie utrzymujemy też kontaktów. Znam rodziców Tuomasa, rodzeństwo i niektórych z jego najbliższych przyjaciół. Jego matka, Kristi, była moją drugą nauczycielką gry na pianinie.

- Stare powiedzenie mówi: 'Cierpienie uszlachetnia'. Czy to prawda?
- Mogę powiedzieć, że wydaje mi się, iż uważałam się za znacznie słabszą, niż w rzeczywistości. Bo przetrwałam ten cios całkiem dobrze. I zauważyłam, że pomimo sławy wciąż twardo stąpam po ziemi. Ale przeżyłam bardzo ważny okres, kiedy musiałam sprawdzić samą siebie. Wsparcie ze strony moich najbliższych to siła, która mnie podtrzymuje i której mogę ufać. I staram się to doceniać. To naprawdę było trudne. I czasami wciąż jest. Ale mogę przynajmniej powiedzieć, że inne powiedzenie jest słuszne w tym przypadku: 'Co Cię nie zabije, to Cię wzmocni'. Ale zauważyłam jeden efekt - teraz jestem bardziej ostrożna w kontaktach z ludźmi, niż poprzednio.

- Sposób, w jaki zostałaś wyrzucona z Nightwish wydawał się dość zimny. Przychodzi mi do głowy, że może było w tym coś osobistego. Czy Tuomas się w Tobie podkochiwał?
- Uzgodniliśmy przedtem, że na niektóre pytania nie muszę odpowiadać. Na to nie mogę odpowiedzieć.

- Czy czytałaś książkę o Nightwish, która niedługo się ukaże?
- Nie. I nie sądzę, żebym przeczytała. Powodem jest fakt, że mój tak zwany wielki wywiad się skurczył. Oczywiście, pisarz, który podróżował z nami z powodu projektu, z pewnością zbierał moje komentarze przez cały czas. Ale oprócz tego miał zostać u nas w Kuusankoski przez kilka dni i wtedy mieliśmy zrobić prawdziwy wywiad. Ostatecznie pomysł skurczył się do półtoragodzinnego wywiadu w Atenach, przeprowadzonego przez telefon w środku nocy. Nie widziałam żadnego powodu, dla takiego rozwiązania. Aż do momentu ostatniego koncertu w Helsinkach. Stało się jasne, że pisarz wiedział wcześniej, niż ja o tym, że wylatuję z zespołu. Oczywiście nie było to miłe.

- Dokonałaś wielkich rzeczy z zespołem. Czy możesz wymienić jakieś osiągnięcia, z których jesteś najbardziej dumna i co najlepiej wspominasz?
- Jedną, naprawdę wielką rzeczą było to, że naprawdę zaczęłam lubić heavy metal. Poznałam wiele wspaniałych zespołów, których inaczej bym nie poznała. Poza tym otrzymałam wiele rzeczy związanych z doświadczeniem życiowym i pracą. Nie przesadzam, jeśli mówię, że dorosłam do bycia wokalistką, artystką i kobietą w tym zespole. Za te rzeczy zawsze będę chłopakom wdzięczna. Po tych doświadczeniach jestem z pewnością bogatsza jako artystka. Zanim dołączyłam do zespołu byłam tak przywiązana do klasycznej edukacji i całego związanego z tym świata, że słuchałam popu - czy raczej słyszałam pop - głównie, kiedy przechodziłam obok jakiejś restauracji. Mogę powiedzieć wprost, że bez Nightwisha prawdopodobnie studiowałabym jedynie w Sibelius Academy i jednocześnie ominęłoby mnie wiele doskonałej muzyki. I doceniam też jeżdżenie w trasy po całym świecie. Kiedy byłam w zespole, poznałam wiele różnych kultur. Poza tym w podróży znalazłam męża. Kocham podróżować i odwiedzać nowe miejsca.

- Jak oczarował Cię Marcelo?
- Po prostu był ze mną i słuchał mnie. I troszczył się o mnie. Ja z pewnością nie jestem osobą która wszędzie krzyczy 'Uwaga, uwaga, jestem tutaj'. Ale w chwili, kiedy kogoś potrzebowałam, Marcelo był przy mnie. Oczarowało mnie to, że to widział i był przy mnie.

- Po czym poznajesz, że pochodzicie z bardzo różnych kultur?
- Nasze kultury nigdy ze sobą nie kolidowały. I jestem za to naprawdę bardzo wdzięczna. Jestem pewna, że na początku wielu przyjaciół uważało, że to nie może długo trwać. Albo, że Turunen zwariowała, żeby być z mężczyzną z Argentyny. Oczywiście były też straszne momenty. W domu na początku nie odważyłam się powiedzieć matce całej prawdy. Ale z nami jest na odwrót. W rodzinie to ja mam gorętszy temperament. Marcelo jest bardzo spokojny i praktyczny. Z pewnością nie jest cholerycznym Latynosem przesadnie reagującym na każdy drobiazg. Choć w kulturze latynoskiej robi się niektóre rzeczy zupełnie inaczej, niż tutaj, w Finlandii. Jednak nie mieliśmy takich starć. Jedną z rzeczy, które z pewnością pomagają, jest fakt, że Marcelo podróżował po całym świecie i doświadczył wielu rzeczy w życiu. Jest przyzwyczajony do nieregularnego trybu życia muzyków. Choć urodziliśmy się daleko od siebie, wciąż świetnie się uzupełniamy. Mnie się podoba tam, a jemu tutaj. Nie możemy się nawet pokłócić o jedzenie. Marcelo bardzo lubi fińską kuchnię.

- Co jest w tej chwili najważniejszą rzeczą w Twoim życiu?
- Myślę, że słońce. (chwila przerwy) To wspaniale, że znów nadchodzi lato i mogę się budzić w blasku słońca. Kiedy myślę o tym w trochę szerszym znaczeniu, rodzina i miłość są ważne. A także pozytywne nastawienie. Ważne jest, żeby pamiętać że choć jakiś drobiazg jest irytujący, to wielu ludzi ma znacznie większe zmartwienia, niż ja.

- Co ostatnio zrobiłaś, żeby uczynić świat jeszcze lepszym miejscem?
- Właśnie zaczęłam współpracę z UNICEFem. W tym roku obchodzą 60-lecie istnienia i tutaj, w Finlandii, urządzają wielki koncert z tej okazji. Odbędzie się w listopadzie w Espoo z udziałem chóru Tapiola. A ja z jakiegoś powodu stałam się ostatnio wielką fanką piłki nożnej. Planuję zrobić latem trasę po Finlandii i zagrzewać przez jakiś czas młodych piłkarzy. To byłoby naturalne, gdybym wówczas wzięła udział w tym przedsięwzięciu. Mniejszą rzeczą jest pisanie artykułów do gazety Karjalainen. Przez pewien czas było ciężko, ale skoro się tego podjęłam, dokończę, co obiecałam. Nie są to prawdziwe artykuły z opiniami- piszę o różnych codziennych sprawach. Chociaż wypowiadałam się też o rożnych kwestiach dotyczących Kuusankoski. Staram się być normalnym człowiekiem, który ma swoje zdanie o różnych sprawach.

- Czy już zapraszano Cię do zajęcia się lokalną polityką?
- Nawet tego nie spróbuję. Nie interesuję się polityką. Jestem tak daleko od polityki, jak to tylko możliwe. Kiedy miałam dwadzieścia kilka lat młodzieżówka partii z Północnej Karelii zaprosiła mnie do przyłączenia się. Ale nie. Nie, nie. Nie ma mowy.

- Idąc tutaj słuchałem 'Tag und Nacht' Schillera. To bardzo odległa rzecz od tego, z czego jesteś znana. Czy otrzymujesz wiele podobnych ofert?
- Tak. Bardzo dużo. Właściwie, prawie każdego dnia. I są one bardzo różne. Niektóre z nich wydają się bardzo miłe, inne są szalone. Skala jest bardzo zróżnicowana: od młodych zespołów do wielkich projektów. Proszono mnie o zaśpiewanie w pierwszych demo i o wzięcie udziału w wielkich i słynnych musicalach. Miło było zobaczyć, że ludzie wciąż są zainteresowani i chcą nawiązać kontakt.

- Czy Twój kalendarz na następne kilka lat jest już pełen?
- Mój kalendarz jest już zapełniony. Nie chcę się zapracować na śmierć. Wiem, że w tym roku mogę uniknąć wypalenia, co znaczy, że będę miała akurat tyle pracy, ile trzeba. Oprócz tego muszę się uczyć i rozwijać. Więc może rozważę te opery i musicale. Myślę, że te wielkie wyzwania są jeszcze przede mną. A nawet kilka lat temu wiedziałam, że w tym roku mogę się skupić na sprawach związanych z muzyką klasyczną. Tak więc moje plany ułożyły się tak, jak myślałam. W Finlandii jestem prawie nieznana jako klasyczna śpiewaczka, więc te koncerty świąteczne, to był taki 'skok w ciemność'.

- Czy wierzysz, że możesz zyskać uznanie, z powodów innych niż Twoja kariera w muzyce rockowej lub zamieszanie spowodowane wyrzuceniem z Nightwisha?
- Nie potrafię powiedzieć. Przynajmniej dam te koncerty tak dobrze przygotowana, jak to możliwe. Oczywiście mogłabym kopiować innych, ale to nie jest to, o co mi chodzi. Chcę być sobą. Rzeczy, których dokonałam są częścią mnie i jestem z nich dumna. Dobre, stare 'get a life' (nie wiem, jak to przetłumaczyć - przyp. Peter) jest dobrą radą, jeśli ktoś uważa, że wie wszystko o wszystkim. Krytycy mogą napisać, co tylko chcą. A ja mogę powiedzieć, że nie przestraszą mnie już drobiazgi. Jeśli mam jakiś ciężar z przeszłości, po prostu muszę z nim żyć. Bo nawet przed zamieszaniem z Nightwish, musiałam stawiać czoło obmowom za moimi plecami, kiedy opuściłam Sibelius Academy - obmowom pochodzącym z tej całej sceny.

- Czy na Twoje klasyczne koncerty przychodzi wielu ludzi w koszulkach Nightwish - ludzi, których inaczej by tam nie było?
- O, tak. Ale to sprawia mi przyjemność.

- W którym miejscu będziesz za pięć lat?
- Mam nadzieję, że mój album otworzy mi drzwi do mojej własnej kariery rockowej. I że będę miała dużo pracy i wystarczająco dużo energii, aby ją wykonać. Ale nie żyję marzeniami. To bez sensu. Wiele widziałam jako artystka. Teraz czeka mnie wyzwanie - nie będę już częścią zespołu. Będę występować na własny rachunek.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Vanilla Sky Strona Główna -> Tarja / Wywiady, artykuły Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
Appalachia Theme © 2002 Droshi's Island